
- Auć! - pisnęła.
- Cześć, jestem Zoe Nightshade - przywitałam się ciepło - A ty jak się nazywasz?
Starałam się być miła i sprawiać wrażenie opiekuńczej, ale mój kryształowy wygląd wyraźnie wzbudzał w niej pewnego rodzaju zdziwienie.
- A ja mam na imię...jestem Tauriela, wiesz? - zaczęła skakać wokół mnie na czterech łapach i to na raz! Byłą śmieszna, ale sprawiała wrażenie przestraszonej.
- Bardzo ładnie - uśmiechnęłam się - Miło mi cię poznać.
- Mi ciebie również - powiedziała Tauriela i uścisnęła mi łapę.
Spojrzałam na nią, a następnie na jej brudne, małe łapki.
- Taurielo, powiedz mi proszę maleńka, gdzie jest twoja mamusia?
- Moja mamusia? - szczeniak spojrzał w niebo, teraz powoli zaczynało być ciemniejsze - Jest gdzieś...tam.
- Bardzo mi przykro - powiedziałam - A może tatuś się martwi?
- On się niczym nie martwi - spochmurniała jeszcze bardziej - Boję się go.
Nie odzywałam się przez chwilę. Rozmyślałam. A może tak zaadoptować ją? Udawać jej matkę?
- Taurielciu, kochana, mogę ci zastąpić mamę - powiedziałam spokojnie.
- Yeah! Tak, dziękuję ci...Zoe - wiem, że chciała krzyczeć z radości, ale coś ją trzymało.
- Chodź do jaskini, Tauriel - powiedziałam - A przedtem pójdziesz się wykąpać w Jeziorze Magii.
Poszła za mną nic już nie mówiąc i zaczęła się kąpać w jeziorze. Następnie wróciłyśmy do jaskini.
Moja znajdywała się na polanie z widokiem na niebo pełne gwiazd.
~
- Jak myślisz Zoe, czy moja mama tam jest? - zapytała mnie Tauriel.
- Na pewno tam trafiła, wiesz - powiedziałam - On też powinien.
- Jaki on? - Tauriel spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Mój dobry przyjaciel - powiedziałam - Bardzo dobry.
- Jak miał na imię? - wypytywało szczenię.
- On się nazywał... - mruknęłam - Nie mówmy o tym proszę.
Spojrzała na mnie. Było mi bardzo przykro, że straciła matkę. Westchnęłam. Tauriel już spała, a ja marzyłam by on powrócił. Z oka ściekła mi łza.
Poszła za mną nic już nie mówiąc i zaczęła się kąpać w jeziorze. Następnie wróciłyśmy do jaskini.
Moja znajdywała się na polanie z widokiem na niebo pełne gwiazd.
~
- Jak myślisz Zoe, czy moja mama tam jest? - zapytała mnie Tauriel.
- Na pewno tam trafiła, wiesz - powiedziałam - On też powinien.
- Jaki on? - Tauriel spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Mój dobry przyjaciel - powiedziałam - Bardzo dobry.
- Jak miał na imię? - wypytywało szczenię.
- On się nazywał... - mruknęłam - Nie mówmy o tym proszę.
Spojrzała na mnie. Było mi bardzo przykro, że straciła matkę. Westchnęłam. Tauriel już spała, a ja marzyłam by on powrócił. Z oka ściekła mi łza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz